cisza cisza
1304
BLOG

KAPRAL WOJTEK

cisza cisza Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Jedyny taki niedźwiedź na świecie, kombatant II WŚ, żołnierz armii gen. Andersa.

UHONOROWANY POMNIKIEM w EDYNBURGU

 

8 kwietnia 1942 roku żołnierze Armii Andersa odkupują małego niedźwiedzia od wygłodniałego chłopca który znalazł misia w jaskini gdzie myśliwy zastrzelił jego matkę. Zaopiekowała się nim Irena Bokiewicz. Procedurę karmienia osobiście nadzorował kapral Prendysz, trzymając maleństwo na kolanach. Miś wydoił butelkę duszkiem, po czym wtulił się w kaprala i zasnął. Kapral Prendysz nadał niedźwiadkowi imię Wojtek.

Wojtek rósł bardzo szybko i stał się uciążliwy dla uchodźców w obozie w Teheranie. Jego opiekunka Irena postanowiła podarować go generałowi Borucie-Spiechowiczowi. Wojtka wpisano na listę żołnierzy przez co stał się szeregowym, dostał książeczkę wojskową oraz został przyjęty na utrzymanie przez służby zaopatrzenia wojsk Jego Królewskiej Mości Jerzego VI.

Wojtek był bardzo uległy wobec ludzi, lubił się z nimi bawić oraz uprawiać zapasy z żołnierzami, z racji swojej postury ponad 2m wysokości i 250kg zawsze wygrywał ale nigdy nie zrobił nikomu krzywdy.

Wojtek z czasem zaczął również pracować, tak jak inni żołnierze. Chodził na warty, pilnował obozu i sprzętu. Zasłużył się nawet pojmaniem arabskiego szpiega, którego przypadkowo zaskoczył w łaźni, gdzie regularnie brał prysznic.

Na początku 1944 kompania dostała rozkaz udania się do Włoch statkiem MS Batory, gdzie Polacy mieli dołączyć do kompanii włoskiej.

Aby mógł legalnie wejść na statek formalnie został  - KAPRALEM  WOJTKIEM.

Wojtek widząc jak Żołnierze 22 Kompanii pracowali w ukropie, donosząc na stanowiska ciężkie skrzynie z pociskami, sam postanowił pomóc. Podszedł do ciężarówki, stanął na tylnych łapach a przednie wyciągnął do żołnierza podającego skrzynie. Ten, kiedy ochłonął ze zdumienia, podał Wojtkowi jedną z nich. Wojtek bez wysiłku zaniósł pociski na stanowisko i wrócił do ciężarówki. Tak przez całą kanonadę nosił skrzynie, pomagając swoim opiekunom.

Wojtek trafił do Zoo z racji że nigdzie nie można było znaleźć dla niego miejsca. W ZOO odwiedzały go tłumy dorosłych i dzieci. Czasami do Wojtka przychodzili koledzy z wojska, Ci nie zważając na gwałtowne protesty pracowników ogrodu, przechodzili przez ogrodzenie i ku zaskoczeniu wszystkich odwiedzających zaczynali z Wojtkiem starą zabawę w „zmaganie się”. Koniec braterskiej „walki” zawsze wieńczony był jedną, albo i dwiema butelkami piwa.

Mijały lata. Coraz rzadziej odwiedzali go koledzy. Wojtek markotniał. Stał się cichy i ospały. Budził się z letargu tylko wtedy, gdy posłyszał polskie słowa. Zmarł w grudniu 1963 roku, przeżywszy 22 lata. O jego śmierci informowała brytyjska prasa i radio.

http://www.niedzwiedzwojtek.pl/

http://wpolityce.pl/swiat/271058-niedzwiedz-wojtek-uhonorowany-w-edynburgu-odslonieto-pomnik-czworonoznego-zolnierza-armii-andersa

Żołnierze kochali WOJTKA a on po swojemu kochał ich wszystkich, czekał na odwiedziny, na zabawy, na polskie słowa i....na papieroska i piwko.

 

Historia tej niezwykłej przyjaźni zadziwia i wzrusza...łagodzi obraz okrucieństwa wojny.

 

 

cisza
O mnie cisza

staram się ... ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości